5 LIPCA
„Wierzę, pomóż mojemu niedowiarstwu” (Mk 9:24).
Oto jest coś, nad czym, ty i ja, musimy się głębiej zastanowić. Nieustannie jestem osobiście doprowadzany do tego, że jeszcze nie nauczyłem się dokładnie wierzyć, w to w co wierzę! Wierzę w skończone dzieło Chrystusa, a jednak czasami tak bardzo pogardzam sobą, jak tylko człowiek może. Często z powodu tego niegodziwego myślenia o sobie, kim jestem, docieram do granicy rezygnacji. Jeśli istnieje na tym świecie cokolwiek co mogłoby mnie zmusić do rezygnacji z chrześcijańskiej służby to jestem tym ja sam. Rozumiesz mnie? Ach, jakże jesteśmy zniechęcani tym, co znajdujemy w sobie i dlatego nie wierzymy w to, w co wierzymy. Wierzymy w skończone dzieło Chrystusa, i w to, że Bóg całe to skończone dzieło składa na nasze konto. Bóg nie widzi nas w nas samych – On widzi nas w Chrystusie. On nie widzi nas, On widzi Chrystusa w nas. Nie wierzymy w to! Gdybyśmy rzeczywiście wierzyli, bylibyśmy uwolnieni od siebie i bylibyśmy rzeczywiście zwycięskimi chrześcijanami.
Oczywiście, nie znaczy to, że możemy się jakkolwiek zachowywać. Możemy mówić i zachowywać się źle, lecz dla każdego chrześcijanina jest ucieczka – tron łaski. Nie musi być tworzony, on już jest wraz z drogocenną Krwią. Nie musi być rozlewana, jest rozlana. Jest pewien Arcykapłan, który wstawia się za nami. Jest tam wszystko, czego potrzebujemy. To dzieło jest skończone, wykonane. Ach, mym chrześcijanie, musimy uwierzyć w nasze wierzenia! Musimy uchwycić się mocno oburącz tych rzeczy, które są z wiary w Chrystusa.
T. Austin-Sparks z:
The On-High Calling – Chapter 5